Kiedyś miałam taki przypadek, że znajomy (dzięki, Krzysiu!) poratował mnie całym zestawem blach (co prawda PlanetZ ale zawsze) dosłownie na pięć minut przed wyjazdem na koncert. A wyszło tak dlatego, że gdy przyjechaliśmy do kanciapy załadować graty to okazało się, że nie ma nigdzie moich blach (!?!). A graliśmy wtedy próby wspólnie z jednym zespołem i parę miesięcy temu pożyczyłam im JEDNORAZOWO jakieś dwie blachy, bo mieli niezbyt kompletny zestaw (jakiś dół od hh jako crash i ride z pęknięciem ponad połowę średnicy). Dzwonię więc do perkusisty czy wziął moje blachy, mówi że tak. -No to za 5 minut mają być spowrotem. -Ale my gramy zaraz koncert w... (drugi koniec Polski). Potem okazało się, że gitarzyści, którzy czasem przychodzili pograć w soboty widzieli nie raz moje puste statywy. Zabić takiego to mało...