Apropos trawki... Niedawno przypaliłem sobie przed próbą... pierwsza godzina grania była świetna... nie do opisania... wena taka że masakra, ale później gdy już to z siebie wypociłem złapał mnie straszny muł, ciężko mi sie grało, tylko czekałem aż skończy sie próba... Jaki z tego morał? Może po tej godzinie powinienem jeszcze zapalić :biggrin: :biggrin: