Witam wszystkich forumowiczów :)
Od 8 miesięcy gram sobie na moim secie - Gretsch Catalina Jazz Club. Około miesiąca temu pojawił się bardzo dziwny, a jednocześnie nieprzyjemny problem z floor tomem. Otóż zaczął strasznie śmierdzieć. Zapach z początku był ledwo wyczuwalny, lecz z czasem zaczynał coraz bardziej uprzykrzać mi życie. W skrócie było tak:
- miesiąc temu - wykryłem dziwny zapach dobiegający z floor toma, myślałem, że to normalne zjawisko i zignorowałem
- 3 tygodnie temu - smród stał się intensywniejszy i zaczął mnie drażnić podczas gry na zestawie, postanowiłem działać i myśląc, że to wina naciągu fabrycznego - zmieniłem na Remo,
problem jednak się nie rozwiązał
-2 tygodnie temu - jako iż perkusja stoi w mojej sypialni, to nieprzyjemny zapach zaczął mnie drażnić podczas przebywania w tym pokoju, wyniosłem więc to dziadostwo do garażu, smród w pokoju ustał
-tydzień temu - wchodzę sobie do garażu i ... "ja p*****ę" - takie słowa towarzyszyły mi po otwarciu drzwi do garażu, "Nie może tak być. Sprawdzę co taki wali", rozebrałem toma od stóp do głów, co do jednej śrubki i okazało się, że smród towarzyszy każdej pojedynczej części, nawet nowy naciąg zalatywał zdechłym kotem, przeniosłem więc ten złom na podwórko, jak najdalej od chaty
-wczoraj - poszedłem zerknąć co tam słychać u mojego "śmierdziela" i oczom moim ukazał się pies szczający bęben. To on był źródłem smród - okej fajnie, ale fetor nadal pozostał.
Więc kieruję moje pytanie do was: Czym zabić ten odór?
Pozdrawiam