Skocz do zawartości

Gajdzin

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    173
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Gajdzin

  1. Gajdzin

    Rimshot Locs

    Wielkie dzięki, Seth! No faktycznie, teraz widzę całą masę producentów (większość nazywa to nakrętką radełkowaną). Tylko oczywiście zapomniałem, że śruby strojeniowe są w rozmiarze imperialnym (gwint #12-24, średnica 7/32 cala), u nas nie do dostania, trzeba by robić zamówienie specjalne, pewnie od razu na 10 tys. sztuk... :( Oto jak nas, biednych ludzi, rzeczywistość ze snu budzi. (Boy) PS. Plusem tej całej historii jest to, że nauczyłem się nowego słowa po polsku. Spróbuję je gdzieś wykorzystać w książce, którą właśnie zaczynam pisać. Na przykład: "Coś taki dzisiaj radełkowany o poranku?" (do kolegi na kacu). Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  2. Gajdzin

    Rimshot Locs

    Ja chcę kupić to: tu: Link do sklepu tylko strasznie drogie (potrzebowałbym czterech opakowań)... Nawet w USA niewiele tańsze. I zastanawiam się, czy nie ma czegoś takiego w handlu do zupełnie innych zastosowań? Lekka, aluminiowa, karbowana nakrętka do przykręcania palcami. Szukałem Googlem, ale na razie bez skutku. Może dlatego, że nie wiem, jak się takie coś fachowo nazywa. Po angielsku to "thumb nut", po polsku - nie mam pojęcia. Nb. mam patent na taki system, który zapewnia totalnie swobodne obracanie śruby w lugu (a więc przy wstępnym strojeniu można śruby precyzyjnie dokręcić "na czuja", co jest problematyczne przy wszystkich śrubach z plastikowym insertem, Loctite, itd.), ale po zakończeniu strojenia można natychmiast "zamrozić" śrubę w miejscu BEZ dokręcania czegokolwiek (co jest zawsze upierdliwe), używając Podobnie w celu podstrojenia bębna ani niczego nie trzeba odkręcać, ani używać dwóch narzędzi, jak na obrazku, który zaczął ten thread. Czego natomiast nie mam, to czasu i energii, żeby to opatentować, a potem spróbować zainteresować tym jakiegoś producenta bębnów... Może ktoś byłby zainteresowany założeniem spółki i zbudowaniem prototypu? :) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  3. Gajdzin

    cicha stopa

    +1 PS. Warto by na naszym forum zachęcać ludzi, że jak mają pytania odnośnie swojej gry czy zestawu, żeby nakręcili filmik komórką, załadowali na YouTube i dali link na forum... [ Dodano: 14-05-2012, 20:33 ] Właśnie go oferują ze zniżką, za $799, z darmową wysyłką na cały świat :)
  4. Gajdzin

    cicha stopa

    Bardzo słuszna obserwacja, Przemo, ewidentnie masz dobre ucho :-) Im bliżej krawędzi, tym bliżej punktu nodalnego. Ten punkt jest o 22.5% długości korpusu od jego krawędzi, czyli dla centralki o głębokości 18" to 4.05 cala (103mm). Tam są zwykle lugi, a nie mocowanie tomów, ale kilka firm (np. Sonor) mocuje tomy na platformie przyczepionej do lugów, co powinno znacząco zmniejszać wpływ obciążenia centralki tomami. Druga zaleta takiego rozwiązania to rozłożenie ciężaru - nie wywiera on już punktowego nacisku w najwyższym punkcie korpusu, tylko rozkłada go na punkty znajdujące się nieco bardziej po bokach krzywizny - tak obciążony korpus mniej się ugnie i zdeformuje od danego ciężaru. Nb. w ksylofonie płytki są właśnie podparte w punktach nodalnych, żeby to nie tłumić ich wibracji dla tonu podstawowego. Jakby były podparte gdzieś bliżej środka, to by je drastycznie stłumiło (łatwo sprawdzić na ksylofonie ze zdejmowanymi płytkami). Koniec mądrzenia się, idę na kolację :-) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  5. Gajdzin

    cicha stopa

    Stawiam pierwszy kufel :)
  6. Gajdzin

    cicha stopa

    Ringi wzmacniają obszar przy krawędzi, narażony na największe naprężenia (między naciągiem a lugiem) i pomagają zachować całej beczce okrągły kształt, kiedy drewno z wiekiem zaczyna się odkształcać, ale na 10 kg zawieszonych na samym środku beczki, gdzie nie ma żadnych ringów, nie pomogą :) Masz rację - sklejka jest mocniejsza od deski, ale jakichbyś nie użył klejów i żywic, to pięciomilimeterowe drewno, na którym wieszasz coś o wadze kilkunastu nieraz kg, swobodnie wibrować nie będzie. Połóż śrubę M4 coś na płytce ksylofonu i sprawdź, czy nie zmieni się dźwięk... A właśnie te wibracje cienkiego korpusu, rezonujące z pewnymi częstotliwościami wibracji naciągu, to to, co powoduje, że cienkie bębny też potrafią grać głośno. Jak je stłumisz, to nie masz ani zalet bębna grubego, ani cienkiego. Ciekawostka: jak pracowałem w fabryce Yamahy w Hamamatsu, to eksperymentowali z klejami naturalnymi z wygotowanej skóry zwierzęcej do klejenia drewna do instrumentów. Taki klej jest zdecydowanie słabszy od np. utwardzanych żywic epoksydowych, ale ma po wyschnięciu charakterystykę bardziej podobną do drewna, więc sklejka ma niższy ton, bliższy desce. Zastosowanie bardzo twardych i mocnych klejów podnosi częstotliwość rezonansową sklejki, co w przypadku bębnów z wyższej półki raczej nie jest pożądane (może z wyjątkiem werbli). Więc nie sądzę, żeby topowi producenci takowych używali. Tak, ale to były malutkie tom-tomy bez hardware'u (naciągi na pinezki), na których grali jazzowcy, którzy w nie delikatnie pukali, a nie walili ciężką pałką, jak rockowcy :) Popatrz na stare filmy z mistrzami wczesnego jazzu i big-bandu, im się talerze prawie nie ruszają po uderzeniu... Same ride'y były też dużo cieńsze, i przeważnie mniejsze. No i strojenie centralki do jazzu, i wymagania głośnościowe od niej, zanim na estradach pojawiły się ściany wzmacniaczy, były zupełnie inne. Co nie zmienia faktu, że mądrze myślisz, tylko boję się, że autor tematu, który po prostu chciał wiedzieć, jak zrobić swoją stopkę głośniejszą, wznosi pewnie oczy do nieba i ma nadzieję, że wygenerujemy mu więcej pomysłów na dodanie db... :) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  7. Gajdzin

    cicha stopa

    Dobry punkt, jak mawiają Anglosasi :) Carlos, masz całkowitą rację, szczególnie w przypadku Sonora, i szczególnie tego 12-warstwowego monstrum z buku pokrytego bubingą, z lat 80ych... Mieli wtedy system pozwalający powiesić SZEŚĆ tomów na centralce! Mam ich katalog z tamtych lat, Sonor pisze, że zatrudnili do pomocy jakiś niemiecki instytut naukowy, i odkryli, że jedyną ważną rzeczą dla brzmienia bębnów jest korpus idealnie okrągły, idealnie sztywny i bez wewnętrznych naprężeń - a z jakiego to jest zrobione drewna nie ma znaczenia. Świat perkusyjny popukał się w zbiorowe czoło... :-) Tu już ryzykowałbym stwierdzenie, że to zależy nieco od ucha słuchającego :) Wg. mnie wpływ obciążenia środka centralki zależy to bardziej od sztywności i wagi bębna, a nie od jego klasy czy "półki". Nawet najwyższej klasy centralka, jeśli zrobiona z cieniutkiego klonu (który jest drewnem stosunkowo słabym i miękkim) zmieni brzmienie, jeśli się na niej zawiesi coś ciężkiego i jeszcze wibrującego. To po prostu zmieni geometrię korpusu i wywoła w nim naprężenia. Większy naciąg (24") na pewno ma coś wspólnego z głębokością, a Ludwig może być głośniejszy, bo ma mniej warstw i kleju, czyli jest bliższy ideałowi pt. single ply - w moim doświadczeniu werble z 1 deski są zdecydowanie głośniejsze... To tak tylko na obronę mojej teorii, że głębokość centralki ma coś wspólnego z głośnościa odczuwalną, bo powstaje większe pudło rezonansowe. Ale mogę się mylić, nie mam na to uzasadnień naukowych poza paroma eksperymentami w amerykańskich sklepach z centralkami tego samego modelu i rozmiaru (np. 22"), ale o innej głębokości. Dwa razy mi się tylko udało przeprowadzić takie porównanie: w Drums World San Francisco na Tamie Starclassic (tej oryginalnej z lat 90ych, co miała 5mm korpusy) i w Milano's Music Phoenix, AZ, na DW. To nie było zamierzone, chciałem 22x18, ale taki zestaw był na sprzedaż i nie żałuję :cool: Centralka ma nieprzyzwoite mięcho i potrafi przesunąć małe osiedle. Dobrze mówisz - bardzo ciężkie korpusy (komprsowany beton? kto wie?) będą miały niezwykle wysoką bezwładność, czyli naciąg, wibrując, nie będzie zużywał części swojej energii na "machanie" korpusem, bo jego masa będzie znikoma w stosunku do masy korpusu. To jest jedna filozofia zrobienia głośnego bębna, vide Sonor z dawnych lat. Druga filozofia (np. DW) to cienki korpus i lekki osprzęt, który co prawda będzie wprowadzany w wibracje przez wibrujący naciąg, ale tak skonstruowany, żeby te wibracje z powrotem oddawał naciągowi, czyli wibrował w pewnym zakresie tych samych częstotliwości. Przypomina mi się eksperyment na rezonans falowy w liceum. Guma zawieszona między dwiema ścianami i wprowadzona w drgania falowała bardzo długo (filozofia Sonora). Przywiązana z jednej strony do kawałka sznurka o długości nie odpowiadającej jednej z długości fal rezonansowych dla danej gumy wytracała drgania raptownie i burzliwie. Szukaliśmy więc takiej długości sznurka, żeby falowała równie długo (filozofia DW), jak kiedy była po prostu przywiązana do ściany. Te długości sznurka się mierzyło i z nich wyliczało rezonans tej gumy. Przepraszam wszystkich za off-topic, to miały być porady dla kolegi, jak zrobić stopkę głośniejszą... :) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  8. Gajdzin

    cicha stopa

    1. Zmień kąt bijaka w pedale, tak, żeby był bardziej odchylony do tyłu, czyli nabierał większego rozpędu przed uderzeniem w naciąg. Jeśli Twój pedał nie ma takiej regulacji, może pora go zmienić... Na pewno warto poeksperymentować z ustawieniem sprężyny i wszystkimi innymi ustawieniami, jeśli takowe są dostępne. 2. Wymień bijak na cięższy i twardszy (np. drewniany albo plastikowy z odważnikiem dociążającym, jak w Tamie). 3. Jeżeli centralka opiera się na dywaniku, to ją może tłumić - wtedy warto wyciągnąć trochę nóżki, tak, żeby dotykała podłoża tylko w trzech punktach: pedał i nóżki. Ale bez przesady, bo centralka znacząco unosząca się od pedału do nóżek gwarantuje nieoptymalny kąt spotkania się bijaka z naciągiem. 4. Tomy zawieszone na centralce zawsze zmniejszają jej głośność. Jeśli tak masz, możesz sobie zrobić centralkę pseudo-virgin przerzucając tomy na statywy i wykręcając z centralki tom-holder, po czym zasłaniając czymś pozostałą po tom-holderze dziurę (ja tak zrobiłem lata temu w moim pierwszym zestawie Sonor Force 3000 i faktycznie pomogło). 5. Kiedy zaczynałem grać na perkusji, 17 lat temu, nauczono mnie techniki "heel down", czyli z piętą przyklejoną do ziemi. Pierwszy zespół narzekał, że nie słychać mojej stopy... Musiałem przejść na "heel-up" i więcej problemów z głośnością stopki nie miałem. Jeżeli, to na odwrót - kiedyś grałem gig z futrzastą rękawicą mojego syna (wówczas 6 miesięcy) naciągniętą na główkę bijaka, żeby było ciszej :) 6. Nowe naciągi. Koniecznie. Mogą jeszcze wyglądać dobrze, ale po jakimś czasie każdy naciąg zaczyna tracić decybele, bo jak każda pochodna ropy naftowej po prostu wysycha i traci elastyczność (dlatego stary plastik się kruszy i pęka). 7. Nie przesadzaj z tłumieniem centralki, bo to też obniża decybele. Malutki kocyk czy stara bluza, delikatnie dotykające samym brzegiem naciągu, zwykle zupełnie wystarczają. Widziałem ludzi pakujących do centralki wielkie poduchy, wypełniające połowę objętości bębna... to skutecznie obniża głośność (i rezonans). 8. Strojenie, strojenie i jeszcze raz strojenie. Szczególnie naciągu rezonansowego. On naprawdę ma rezonować, jak tom (potem zawsze można go ciut stłumić w/w kocykiem czy bluzą, jeśli dźwięk jest za długi). Każdy naciąg rezonansowy ma taką wysokość tonu, kiedy odzywa się najgłośniej - kwestia znalezienia tego stroju. Natomiast uderzany może być bardzo luźny, aż prawie powstają fałdy na brzegach. Taka kombinacja się często sprawdza, ale to zależy od bębna i naciągów. Przy okazji sprawdź stan krawędzi i czy obręcze są proste. W wielu tańszych zestawach drewniane obręcze się z wiekiem wypaczają, co uniemożliwia nastrojenie naciągu, co z kolei zawsze przekłada się na niższą głośność. 9. Głębsza centralka, jakbyś już zmieniał kiedyś bębny. Ja zaczynałem od 22x16, potem miałem 22x18, teraz mam 22x20. Każda jest głośniejsza od poprzedniej (chociaż nie tylko dlatego - każdy kolejny zestaw jest też lepszej klasy, a to też się przekłada na głośność...) 10. Jeśli już jesteśmy przy zmianie zestawu - nic nie jest głośniejsze od akrylu. Mój były nauczyciel i przyjaciel Piotr Pniak zmienił rok temu bębny z Pearl Masters'ów na akrylowe, właśnie dlatego, że są niesamowicie głośnie i mają mega-power w brzmieniu, co się świetnie sprawdza w nagraniach ostrzejszych gatunków muzyki. Pomysły mi się kończą, więc idę spać :) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  9. Cienka taśma samoprzylepna dwustronna z Castoramy czy innego Obi. Wygląda jak szeroka rolka taśmy montażowej, ale jest żółtawa i pokryta jakby natłuszczonym papierem. Odwiń trochę takiej taśmy, przyklej do niej łatkę (stroną, gdzie kiedyś był jej klej, oczywiście), mocno dociśnij, potem wytnij z taśmy kółko rozmiaru łatki, a na koniec ostrożnie podważ ostrym nożem tę warstwę z natłuszczonego papieru, zerwij, i masz nową powierzchnię klejną o bardzo podobnych właściwościach do oryginalnego kleju łatki. Naciągu nie uszkodzi. Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  10. Mosiądz (jak koledzy pisali powyżej) albo... aluminium. Mam 7 werbli w domowym studio, w którym mój przyjaciel (basista zespołu Sphere) dość regularnie nagrywa metalowców, i prawie zawsze, po posłuchaniu ich muzyki i spróbowaniu co najmniej 5 werbli, wygrywa albo Ludwig Black Beauty (czyli mosiądz), albo Ludwig Acrolyte (czyli aluminium). Wszystkie moje ukochane drewniaki - trzy klony, brzoza i zelkova - do metalu mają zwyczaj się nie sprawdzać w czasie sesji... Aczkolwiek wczoraj w/w basista pierwszy raz posłuchał nowego werbla, który zbudowałem na bazie korpusu corianowego, z osprzętem mosiężnym i obręczami single hoop, i zrobił na nim duże wrażenie. Może go wykorzystamy przy następnym nagraniu. Używane Acrolite w idealnym stanie pojawiają się średnio raz na tydzień na amerykańskim eBay'u za ok $100. Dodajesz wysyłkę i cło - nadal mieścisz się w swoim budżecie. Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  11. Gajdzin

    Ludwig Acrolite Limited

    No faktycznie, chociaż to była malutaka seria 200 egzemplarzy zrobiona dla szkół w Nowym Jorku; w normalnej sprzedaży głęboki Acrolite pojawił się po raz pierwszy w katalogu Ludwiga na rok 1994. Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  12. Gajdzin

    Ikea w służbie perkusisty

    Nie wiem jak to się ma do tematu tego postu; ja po to kupiłem tę witrynę, żeby NIE MIEĆ, a nie, żeby MIEĆ. A mianowicie: nie mieć bałaganu w studio :-) Niektórym bałagan pomaga w pracy twórczej, mi wprost przeciwnie. No i ciągle było ryzyko, że ktoś z zespołu usiądzie na werblu, bo leżały dosłownie wszędzie... Więc jak ktoś już ma małą kolekcję (a każde przyzwoite studio nagrań mieć takową powinno, bo żaden werbel na świecie pod mikrofonem nie sprawdzi się do wszystkiego), to jest to budżetowe rozwiązanie na przechowywanie ich bezpieczne i niedrogie. Howgh. :) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  13. Gajdzin

    Ikea w służbie perkusisty

    Ale dlaczego "czy", a nie "i"? :badgrin:
  14. Gajdzin

    Ikea w służbie perkusisty

    Próbowałem to zrobić z regałem na książki, który widać na zdjęciu obok witryny - to IKEA Billy i niestety nie jest dość głęboki... PS. Ja Ci dam MAŁO! :badgrin: Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  15. Gajdzin

    Ikea w służbie perkusisty

    No faktycznie :-) Od góry jadąc: 1. Gretsch Maple w/ maple hoops 2. Canopus Zelkova 3. Gajdzin Corian 4. Ludwig Black Beauty 5. Pearl Maple Piccolo 6. Tama BW326L 7. Ludwig Acrolyte custom by Gajdzin (tzn. z obręczami Tama Mastercast i maszynką Trick) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  16. Przyznaję się bez bicia - sam tego nie wymyśliłem, że witryna Ikea KLINGSBO znakomicie się nadaje na szafkę do werbli... wyczytałem to na pewnym forum perkusyjnym w USA. Więc dziś pojechałem rano do Ikei, złożyłem witrynę w studio i faktycznie, jest idealna, szczególnie do mojego malutkiego i mocno zapchanego studia! I jeszcze zbliżenie, gdzie widać, że nie zamontowałem przednich drzwi szklanych, bo wtedy wkładanie i wyjmowanie werbli byłoby problematyczne. I tak jest ciasno i werble trzeba wkładać ostrożnie, ale wszystkie się mieszczą bez problemu, z wyjątkiem Gretsch'a z klonowymi obręczami - dlatego Gretsch wylądował na górze szafki. Natomiast już moim własnym pomysłem było zaopatrzenie się jeszcze w Ikei w 7 niedrogich poduszek do krzeseł IRIS. Mają paski z rzepem które elegancko się zapina pod szklaną półką, i elegancko tłumią dolny naciąg i sprężyny. Pozdrawiam majowoweekendowo, Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  17. Gajdzin

    Ludwig Acrolite Limited

    Śliczny, ale co do 10 śrub na stronę, to wszystkie Acrolite'y o głębokości 6,5 cala tak mają, odkąd je wprowadzili w roku 1994 (model 405) :-) Nowością jest tutaj tylko srebrne wykończenie, bo Ludwig wprowadził model 405 w roku, kiedy przeszli na czarny lakier "Black Galaxy", więc nigdy nie robili Acrolite'ów głębokich w kolorze srebrnym. Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  18. Wszystko zależy od tego jaki ma być cel tego nagrania. Jeśli chcesz posłuchać, jak grasz, albo zrobić demo kapeli na jej wewnętrzne potrzeby czy dla znajomych, to nie potrzebujesz nawet pojemnościowców (a co za tym idzie źródła zasilania), wystarczą dwa mikrofony dynamiczne typu Shure SM57, które najlepiej umieścić metr nad blachami, pionowo nad werblem, tak, żeby ich kapsuły prawie się dotykały, ale były skrzyżowane o jakieś 90 stopni. Czyli jeden SM57 patrzy na hi-hat, drugi na ride. Mogą to być również dowolne inne mikrofony dynamiczne, nawet wokalowe. Zamiast dwóch mikrofonów może być to jeden stereo z wyjściem mini-jack stereo, które wtykasz do absolutnie dowolnej karty dźwiękowej, byle miała wejście mikrofonowe stereo. Do tego ściągamy za darmo demo programu do nagrywania pt. Reaper (poGoogle'uj) i jeśli się uda, inwestujemy w zakup tego programu, a następnie nauczenie się, jak go używać - to lepsza inwestycja (w siebie, tak naprawdę) niż w jakiekolwiek pojemnościowce na overhead'y :-) To są oczywiście rozwiązania budżetowe, ale tak jak pisałem - wszystkie pytania o sprzęt do nagrywania powinny być opatrzone dokładnym wyjaśnieniem jaki jest CEL tego nagrania, a także jaki mamy na to budżet i jakie umiejętności/doświadczenie (bo np. radzenie komuś, kto pierwszy raz podchodzi do nagrywania, żeby kupił sobie parkę Neumannów KM184, jest absolutnie bez sensu - a widziałem takie rady na pewnym rodzimym forum dotyczącym technik studyjnych:-))
  19. O, cała masa mikrofonów byłaby lepsza, to są typowe budżetówki, ale to nie ma znaczenia, bo w nagraniu przede wszystkim chodzi o dobre granie, potem dłuugo, długo nic, potem dobrze brzmiące i świetnie nastrojone bębny, potem znowu długo nic, potem dobre brzmienie studia, rozmieszczenie mikrofonów i przede wszystkim dobry realizator, potem jeszcze dłużej nic, a na samym, szarym końcu, jakość mikrofonów, preampów, i reszty sprzętu :) To jest oczywiście w dużym uproszczeniu, bo fatalnie brzmiący i źle ustawiony kompresor, chociaż niby jest na tym szarym końcu listy rzeczy wpływających na jakość nagrania, może je skutecznie spieprzyć, ale jako zasada ogólna - działa. Trzymam kciuki za Twoje nagranie! Pamiętaj: graj z ogniem i z jajem, wszystko inne zostaw realizatorom :-) Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  20. Gajdzin

    Corianowe werble z Arizony

    Dzięki, naprawione :) [ Dodano: 17-04-2012, 04:34 ] Genialnie! To nie będzie łatwe zadanie, ale jakby nie brzmiał, zawsze możesz przeciąć na pół i zrobić z tego korpusu dwa werble 14x4,5 :) Ja się już powoli zaczynam pakować, i przy okazji odkryłem, że mi się wszystkie moje bambetle nie mieszczą do walizek. Werble musiały zostać więc rozebrane i przewiezione tak, jak przyjechały do Arizony: jeden korpus w drugim, jak matrioszka. Mieszczą się idealnie, zostaje szczelina ok 1mm. Przy okazji widać jak idealnie są okrągłe, ta szczelina jest po prostu perfekcyjnym okręgiem! Oto zdjęty osprzęt z już podziurawioną czternastką w tle. Nb. dziury zrobiłem o 0.2mm większe niż średnica tulejki, tak, żeby lugi się nie telepały, ale też nie wchodziły "na wcisk" - im mniej naprężeń, tym lepiej. Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  21. Gajdzin

    Corianowe werble z Arizony

    Uwielbiam brzmienie głębokich werbli (aczkolwiek nie do wszystkiego), tylko strasznie trudno je zaprojektować... Co drugi werbel o głębokości 7 cali albo więcej, przy którym siedziałem w sklepach, brzmiał fatalnie, jak wielkie pudło, bez życia i jaja. Taki tom ze sprężynkami. Ale siedziałem kiedyś za werblem 14x8 który był fenomenalny - tłusty jak Arizończyk, a przy tym ostry i szybki. Pewnie kwestia krawędzi, łóż i materiału, niestety nie mam takich umiejętności i doświadczenia w budowie werbli, żeby próbować w tej głębokości. Chyba, że kolegę snaredrummaker'a uda się namówić na parę eksperymentów - on wycina przepiękne krawędzie :-) Na razie jednak będę się cieszył tymi płytszymi, płytkie werble też mają swój urok i przy odpowiednich naciągach (preferuję dwuwarstwowe Evans EC) i strojeniu też można z nich wyciągnąć masę mięcha. Poza tym jestem bankrutem - dlaczego osprzęt do werbli jest taki DROGI? Nowe werble w USA kosztują tyle samo, ile wydałem na osprzęt, aż prawie się opłaca kupić cały werbel i go skanibalizować. Do zakupu osprzętu używam www.drumfactorydirect.com są tani i sprawdzeni, ale i tak pewnie 2 razy droższy od cen hurtowych, po jakich kupują sprzęt producenci werbli... PS. W Arizonie zaczęła się wiosna, czyli temperatura dochodzi do 30 stopni. pora wracać do kraju, zanim zrobi się 40C.
  22. Gajdzin

    Corianowe werble z Arizony

    Ciężki, ciężki, ja mam taki sam, tylko, że 14x6,5, zobaczymy ile będzie ważył z osprzętem. :D Wow, to musi być niezła armata! Mnie też kusiła głębokość 6,5 albo i 7, ale się powstrzymałem, bo mam już cztery werble 14x6,5 i ile można? :) Dziś niosę czternastkę do pracy celem wywiercenia drugiej otworu wentylacyjnego. Nie wiem dlaczego wywierciłem tylko jeden, a ja lubię porządnie przewietrzone werble, co przy mocnym uderzeniu pozwala im głębiej odetchnąć, przynajmniej takie mam wrażenie. Trzynastka ma otwory schowane za dźwigienkami maszynek do sprężyn, żeby zostawić więcej miejsca artyście grafikowi, który będzie go malował. Czternastka będzie miała otwory umieszczone klasycznie, ale jak najdalej od bębniarza, bo jeśli ten bębniarz jest mną, to nie lubi, kiedy mu coś przy każdym uderzeniu dmucha w spocone uda albo brzuch... Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  23. Gajdzin

    Corianowe werble z Arizony

    Dziękuję! :biggrin: Odkąd do mojej stajni werblowej dołączył klonowy Gretsch z klonowymi obręczami, który ma śrubę regulującą sprężynki zarówno w maszynce jak i w butt end, co umożliwia idealne wypośrodkowanie sprężynek na naciągu, chcę tak mieć we wszystkich werblach :) Niestety strasznie mało na rynku maszynek z regulowanym butt end. Stąd pomysł użycia dwóch maszynek w jednym werblu. Pearl sprzedaje niedrogie maszynki bez butt end (trzeba kupić osobno), więc idealna opcja do takiej roboty. A jak już zrobiłem, to uświadomiłem sobie dodatkowe zalety, czyli możliwość opuszczenia sprężynek dowolną ręką oraz lekarstwo na to, co mnie zawsze wkurzało w moim klonowym piccolaku 13x3.5, a mianowicie: po opuszczeniu sprężyn i zagraniu mocnego akcentu dolny naciąg tak się wybrzusza, że uderza w spuszczone sprężynki... Niemniej czternastka została wyposażona w Trick'a, bo kocham te maszynki, pod warunkiem, że są w najnowszej wersji: trzypozycyjnej. Gdyby tylko miały jeszcze śrubę regulacyjną w butt end... I gdyby nie sterczały tak daleko od korpusu, co wymusza dość wysoki montaż, jeśli chcemy, żeby sznurki opierały się porządnie o obręcz. I gdyby miały system szybkiego zdejmowania sprężynek, jak Dunnett... Hej, chyba wymyśliłem idealną maszynkę :idea: Kto się podejmie zrobić prototyp? Masz jak w banku, muszę tylko wrócić z Arizony i wrzucić werbelki pod mikrofon, a nawet kilka mikrofonów: spróbujemy może na początek z Sennheiserem MD421 z bliska, nad górnym naciągiem, oraz Neumannem TLM193 ciut dalej, i zobaczymy, co lepiej odda charakter brzmieniowy corianu. Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  24. Tempe, Arizona, 4:00 rano. Ludzie robią z nudów najdziwniejsze rzeczy. Ja zrobiłem dwa werble. Wybaczcie, ale ile można oglądać idiotyczne reality shows w amerykańskiej telewizji? OK, z hotelu można wyjść, ale dookoła jest pustynia. Piękna, ale po pewnym czasie... przewidywalna :) Na moim miejscu też zbudowalibyście w tej sytuacji kilka werbli. Przygoda z corianem zaczęła się od pary korpusów zamówionych u kolegi znanego na forum jako snaredrummaker. Potem było kilka konsultacji z drugim kolegą z forum, słynnym loszmi, i pewnego dnia w moim mieszkaniu pojawiły się dwa korpusy: Bliższa inspekcja wykazała, że korpusy mają fantastycznie precyzyjne krawędzie. Budowałem już kiedyś werbel z korpusu klonowego pewnej znanej firmy od drewnianych donic do kwiatów, czyli Keller, i ich krawędzie były ładnie uformowane, ale nie tak jak te corianowe. Same korpusy były IDEALNIE okrągłe i, o dziwo, ładnie brzmiały zawieszone na palcu i uderzone miękkim mallet'em. A może nie o dziwo, skoro zacna, amerykańska firma Ford buduje bardzo cenione werble właśnie z tego materiału... Biały korpus to 13x5 o grubości 6mm. Czarny - 14x5.5 o grubości 12mm. Ciężki! :) Oba korpusy zostały załadowane do walizki, po czym scena zmienia się z nadwiślańskiej słoty na wiecznie błękitne niebo Arizony, czerwoną pustynię, zielone kaktusy i autochtonów otyłych jak słonie. W tej scenerii właśnie zabrałem się do zakupów osprzętowych. Biała trzynastka dostała osprzęt z czarnego chromu, podczas kiedy czarna czternastka zasłużyła na osprzęt w pełni mosiężny, czyli COB - chrome over brass. Przy okazji zrealizowałem swoje odwieczne marzenie zastosowania obręczy single hoop, z haczykami do śrub strojeniowych. Potem było kilka weekendów w hotelu, kiedy wyznaczałem miejsca na dziury, poprawiałem, poprawiałem raz jeszcze, orientowałem się, gdzie się pomyliłem, i znowu poprawiałem. W końcu dzień, w którym zostałem dłużej w pracy, i przekradłem się chyłkiem do warsztatu wydziału aerospace mojej firmy. Ukradkiem, bo cudzoziemcom teoretycznie nie wolno używać maszyn do wiercenia dziur w obudowach silników odrzutowych i innych bomb, ale autorzy tych przepisów ewidentnie nie wiedzieli, że wiertarki na statywach z mocowaniami do bomb (czyli rur o średnicy podobnej do werbla) fantastycznie się sprawdzają przy wierceniu dziur w werblach. Wiertło wchodzi w Corian jak w masło, nie ma drzazg jak przy wierceniu w klonie, nie ma ostrych opiłków jak przy wierceniu w stali. W końcu montaż, i pierwsze zdjęcia (niestety zrobione kiepską głupawką w hotelu) prezentują się tak: Jeżeli ktoś zauważył, że maszynki są umieszczone wysoko na korpusie, śpieszę wyjaśnić: to celowo! Doświadczenia z wieloma werblami przekonały mnie do zalet ostrego kąta między sznurkami od sprężyn opuszczającymi naciąg, a biegnącymi do maszynki. Sznurki (czy taśma) powinny być mocno oparte o obręcz, tak, jak struny skrzypiec są mocno oparte o mostek. To po prostu moja filozofia budowy werbli. Czternastka ma 3-pozycyjną maszynkę Trick, a trzynastka DWIE maszynki Pearl. Dwie, żeby: 1. można opuścić maszynkę lewą albo prawą ręką, jak łatwiej/szybciej 2. można opuścić OBIE maszynki zapewniając duży dystans między sprężynami a naciągiem, co nie jest możliwe przy większości maszynek (i naciąg, przy mocnym uderzeniu, uderza w sprężynki). Dziurki wentylacyjne w trzynastce są dwie, symetryczne, za maszynkami. Dzięki temu mam jak najwięcej czystej powierzchni korpusu do malowania, bo ten korpus będzie pomalowany przez pewnego artystę, z którym się w tym celu umówiłem. W czternastce dziurka jest jedna, w miejscu jak najdalszym od perkusisty przy typowym ustawieniu werbla na statywie, po to, żeby powietrze nie dmuchało w spocone, gołe udo czy brzuch. Pierwsze wrażenia - znakomite. Werble kojarzą mi się sonicznie z aluminium, jednym z moich ulubionych materiałów (mój pierwszy własny werbel, jeszcze w Japonii, nazywał się Ludwig Acrolyte - aluminium!) Czyli: bardzo równy rozkład częstotliwości, miękki, ciepły charakter brzmienia, przyjazne, kontrolowane alikwoty. Corian, podobnie jak aluminium, to materiał, który natychmiast wywołuje uśmiech. Tak, to są PRZYJAZNE werble. Werble, które od razu deklarują współpracę z perkusistą. Mój przyjaciel Adam Ziółkowski, który w chwilach wolnych od bycia basistą w metalowym zespole Sphere wykazuje się dość nieprzeciętnym talentem na polu nagrywania studyjnego, lubi mojego wiekowego Acrolyte'a. Nie mogę się doczekać co powie, kiedy wrzuci pod mikrofon te dwa corianowe produkty gorących, pustynnych nocy w Arizonie. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów serdecznie i świątecznie! Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
  25. Gajdzin

    Ludwig acrolite 14x5

    Fantastyczny werbel jak za swoją cenę. Masa profesjonalnych studiów ma go na stanie, obok daleko droższych modeli. Acrolite to był mój pierwszy werbel, potem go sprzedałem, potem żałowałem, a teraz sobie sprawiłem kolejnego :) Acrolite mają niezwykłą powtarzalność brzmienia - o ile tylko nie został mechanicznie uszkodzony, można kupować w ciemno. Jeżeli leżał u kogoś na strychu przez 20 lat - też nie szkodzi, aluminiowy korpus nie rdzewieje. Ja wolę te z wykończeniem Black Galaxy z lat 80-90 ale różnice są naprawdę niewielkie. Ludwig, jak raz "trafi" w udany model, to go produkuje latami, ze zmianami tylko kosmetycznymi. Pierwsze Acrolite miały cieńsze obręcze i cieńszy lakier, co się przekłada na nieco bardziej otwarte brzmienie. Koneserzy się tym ekscytują, dla mnie Acrolite to Acrolite - nie da się zrobić, żeby brzmiał źle... Poza tym genialny werbel do zabawy w przeróbki. Mój dostał ostatnio w prezencie na urodziny odlewane obręcze i maszynkę Trick :cool: Marcin Bruczkowski www.marcin.bruczkowski.com
×
×
  • Dodaj nową pozycję...