Skocz do zawartości
mistrzbara

Rudimenty w roznych wariantach

Rekomendowane odpowiedzi

No cóż, czytanie ze zrozumieniem...

No i?

Chcesz się porównywać do urodzonych geniuszy?

 

Gdzie ja napisałem, że się porównuję do tych gości? Przywołałem ich przykłady, żeby wykazać, że się da i tyle. I uważaj z tymi wycieczkami osobistymi, bo nie wiesz kogo masz po drugiej stronie i innym razem możesz np. natknąć się na 10-latka po drugiej stronie, który może się okazać takim geniuszem. A kwestia tego czy oni są geniuszami jest dla mnie dyskusyjna. Na pewno grają tak dlatego (w dużej mierze), że zabrali się za to bardzo wcześnie, ale powód jest jeszcze inny: konsekwentnie szli swoją drogą zdobywania umiejętności i poświęcali temu dużo czasu.

 

 

Po co wymyślać samemu to, co już jest wymyślone i zapisane?

 

 

Hmm... a tyle się tu mówi o kreatywności i odkrywaniu. To nie jest żadne wymyślanie i wyważanie otwartych drzwi. Wyobraź sobie dzieciaka, który ściąga z Jutuba jakiś lick swojego idola, a do tego ćwiczy go powoli, dokładnie, kombinuje z instrumentacją itp., a okazuje się, że ta sztuczka to np. double paradiddle i on dowiaduje się o tym po latach. To co, on zrobił źle, że nauczył się tego rudimentu w ten sposób, dodając, że może nawet nie mieć potrzeby grania go na werblu? To lepsze jest podejście typu "zrobienie na blachę 20 książek i metod, bo trzeba", żeby się zastanawiać potem czy już na pewno umiem i co teraz z tym zrobić w muzyce? Dla mnie żadne z tych podejść nie jest lepsze ani gorsze, ale tworzenie kanonu wiedzy, sposobu ćwiczenia, wali komuną i jest po prostu nieuczciwe.

 

Poza tym źle interpretujesz słowo podstawa.

Podstawa = pozycja wyjściowa.

 

Hmm, trudno się spierać o znaczenie tak abstrakcyjnych pojęć, w każdym razie równie dobrze podstawą może być uczenie się gry na bębnie z nagrań.

 

Poza tym też mogę zacząć Ci wymieniać perkusistów, którzy siedzieli nad rudimentami, którzy uczyli innych i dzięki którym mam zdanie o graniu jakie mam oraz dzięki których radom rozwijam się lepiej i szybciej, a jestem przekonany, że znajdę ich o wiele więcej niż Ty.

I ja się wcale z tym nie kłócę, tylko Twój problem polega na tym, że Ty postrzegasz swoją metodę jako jedyną słuszną, a dla mnie Twoja nie jest ani trochę mniej głupia niż metoda Simona Phillipsa, która zresztą, jak widać na załączonym obrazku, działa.

 

Twoim zdaniem należy samemu metodą prób i błędów dojść do postawionych sobie celów, a moim zdaniem nie ma bardziej optymalnej metody, niż znalezienie kogoś, który ten cel osiągnął i zapytanie go o radę - i dzięki temu jesteśmy w stanie stawiać poprzeczki coraz wyżej.

Ale co ma własny, indywidualny sposób zdobywania informacji do pytania kogoś o radę. Przecież te obie kwestie się nie wykluczają. A zresztą gdybyś zapytał, któregoś z tych gości, którzy np. uczyli się z nagrań "co i jak grać" to wielu z nich pewnie by powiedziało "no rób tak jak ja". To co, z zasady z tego powodu odmawiasz im doświadczenia i tego, że osiągnęli cel? Do tego jestem pewien, że żaden z tych gości nie powiedziałby: "to jest najlepsza metoda". Wielu by powiedziało, żeby kupić sobie księgi, zatrudnić nauczyciela, ale żaden nie byłby przekonany co jest najlepsze, bo tu nie ma żadnych podstaw absolutnych, żadnego kanonu pt. "to i to musisz umieć". A jeśli chodzi o "metodę prób i błedów" to nie bardzo rozumiem, bo dla mnie ewidentnym błędem jest np. sytuacja, w której ktoś siada do pada i mówi sobie: "kurna, podobno jest coś takiego na R, składa się chyba z pojedynczych i podwójnych uderzeń, z jakichś cichszych nutek czy coś... no dobra, będę kombinował" zamiast otworzyć 2-stronnnicowego PDF-a. Natomiast sytuacja, w której ktoś, kto nie czyta nawet nutek, gra bity, przejścia, solówki tak jak mu gra w duszy a do tego wszystko się zgadza i muza daje radę, nie jest w żaden sposób niewłaściwa.

To nie jest medycyna, ani projektowanie promu kosmicznego. Tu nie musisz wiedzieć jak dokładnie jest zbudowane coś, co po prostu działa. Wyobraź sobie hipotetycznego bębniarza, który nawet nie zna słowa "rudyment" i z niczym mu się to nie kojarzy... myślisz, że taki ktoś nie może osiągnąć wysokiego stopnia zaawansowania technicznego w grze? Przecież on i tak będzie grał te pier... schematy, nawet jeśli by się zapierał, że nie nigdy nie miał z tym nic wspólnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra od początku:

 

1. "Statystycznemu" perkusiście nie warto wymyślać wszystkiego od zera po swojemu, skoro jest już to wymyślone, lepiej nauczyć się tego z książek lub od innych drummerów i nie zabija to kreatywności, bo to jest Twoja nowa baza do kombinowania - masz już jakieś narzędzia, którymi możesz manipulować i dzięki temu zaczynasz tam gdzie skończył perkusista/nauczyciel/autor książki, więc automatycznie jesteś do przodu - on będąc na tym poziomie miał dużo mniejsze możliwości i wiedzę, którą ty dzięki dzisiejszemu przepływowi informacji masz na starcie.

 

2. Bez sensu jest się uczyć tego, co ci akurat jest potrzebne, bo trzeba to umieć dużo wcześniej, żeby w sytuacji, kiedy jest to potrzebne umieć to perfekt.

Wszechstronny muzyk musi na wiele być przygotowany dlatego zawsze będzie warto ćwiczyć te tytułowe "Rudimenty w różnych wariantach".

 

3. Nikt nie wmawia nikomu, żeby klepał same rudimenty, bo to droga do nikąd - zwłaszcza, jeśli ktoś chce grać tylko na zestawie.

 

4. Ćwiczenie książkowych wprawek też może rozwijać groove i kreatywność dużo bardziej, niż to się może wydawać - najprostszy sposób - odpalić muzykę zamiast metronomu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teraz samoucy i tak mają łatwo. jest taki dostęp do wiedzy że tylko siąść i ćwiczyć. kiedyś nauczyciel był konieczny. teraz otwierasz neta i jak masz łeb na karku to sobie znajdziesz wszystko czego ci trzeba. a co do tematu to różne są drogi do wysokich umiejętności. wszelkie szkoły te muzyczne jak i książki oraz dvd przedstawiają program raczej kompletny a nie niezbędny do tego żeby grać na bębnach. zależy jak i co chcesz grać. jeżeli chcesz być muzykiem sesyjnym to trzeba podejść do tematu kompleksowo i uczyć się linijka po linijce. jeśli chcesz grać konkretny gatunek muzyki to wystarczy dane szkoły potraktować wybiórczo pod kontem stylu muzycznego. wielu perkusistów rockowych nie jest wstanie zagrać prostych rytmów np. jazzowych czy afro-kuban itp. rudymentów też połowy albo i więcej nie ćwiczyli. pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thear

 

mówisz:

"....teraz samoucy i tak mają łatwo. jest taki dostęp do wiedzy że tylko siąść i ćwiczyć. kiedyś nauczyciel był konieczny. teraz otwierasz neta i jak masz łeb na karku to sobie znajdziesz wszystko czego ci trzeba..."

Jasne jak ktoś ma łeb na karku wszystkiego się nauczy po co więc szkoły, podstawówki, gimnazja... uczelnie..Pozamykać..?...he, he..

samoucy dentyści

samoucy lekarze

samoucy kierowcy

samoucu cyrkowcy

samoucy politycy

samoucy rolnicy

samoucy fachowcy

Jeden się nauczy ale 1000 bedzie sie męczyć lub osiągnie 30%

a potem udaje, że umie.

Wyjątki tylko potwierdzają regułę. Szkoła to nie strata czasu.

Zrodzona pasja , predyspozycje, koncetracja uwagi.. pomagają w nauce ale nauczyciele nie szkodzą tylko przyspieszaja proces każdej edukacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem porownanie srednio trafione. Na studiach duzo wiecej pracy wykonuje sie w domu, a zajecia czesto sa tylko czyms w rodzaju "kontroli rozwoju".

Z perkusja moze byc tak samo, tylko ze do niej nie trzeba przymuszac, bo to hobby :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mistrzbara,

Mówisz:

"....Z perkusją może być tak samo, tylko że do niej nie trzeba przymuszać, bo to hobby...

 

Niezupełnie tak samo.

Z perkusją jak z rowerem:

Naucz dziadka szybko jeździć.

Jeśli dziadek za młodu nauczył się jeździć na rowerze teraz będzie mu łatwiej kontynuować a nawet podciągnąć umiejętności /nazwijmy to: "zaliczać studia"/ jeśli jeszcze ma kondychę. Ale jak nie nauczył się za młodu przynajmniej podstaw to już dużo nie ogarnie .

Dlatego szkoły powszechne z programem potrzebnym współcześnie każdemu do życia są przymusowe aby ludzie mogli funkcjonować. W przeciwnym razie zapanował by chaos. A drumedukacja nie jest każdemu potrzebna do życia. Niektórzy mówią: hobby. Dlatego jak ktoś chce to się uczy sam lub z nauczycielem jak nie chce to nie... . .a wyniki tej nauki nie są aż tak istotne....czasem nawet dla samego zainteresowanego.

Tylko nieliczni MŁODZI wchodzący z różnych przyczyn bardzo poważnie w drum-tematy czują , że edukacja w tym zakresie potrzebna jest im do życia bardziej. Wtedy dodatkowe 6-8 godzin dziennie nauki gry na garach może dać po pewnym czasie taki właśnie efekt:

 

 

6 do 8 godzin!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak słucham, niektórych panów to przypomina mi się taki kawał:

 

"..Gitarzysta chciał zacząć grać na basie a słyszał, że każdy basista ma tylko jedną półkulę mózgu..

Zapytał więc lekarzy czy mogą mu wyciąć jedną półkulę..?

Lekarze na to, że oczywiście, nie ma problemu.

Nastąpił dzień operacji..... ale niestety lekarz był trochę podpity i wyciął mu cały mózg....

Reszta medyków zmartwiona czekała aż narkoza przestanie działać i gitarzysta się obudzi..

W końcu budzi się, wstaje i mówi:

-Ej, gdzie są moje pałeczki..."

 

 

 

He, he..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...