Skocz do zawartości
drummer06487

Trochę o pasji i motywacji

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. 

Zapraszam wszystkich do dyskusji na ten moim zdaniem ciekawy temat, może każdy wyciągnie coś dla siebie :) 

 

Opiszę może mój problem. Gram już z 8 lat, perkusja to moja pierwsza prawdziwa pasja, do tej pory wiązałem z nią wszystko, słuchałem, oglądałem, kupowałem, i co tylko. Pograłem trochę koncertów (co prawda nadal gram w orkiestrach itp) ludzie mówią że super gram, widać że robię to z pasją, że to kocham. Ok super, tylko że ja straciłem do tego wszystkiego jakby zapał. 

Zespoły się rozpadły, to co gram teraz mnie nie satysfakcjonuje, a na horyzoncie nowych nie widać, pozostaje ćwiczenie w domu, co niestety już nie daje mi motywacji i powoli gdzieś ta pasja umiera.  Czy to wypalenie? Trochę mnie to przeraża że tak to ujme :) Oczywiście pojawiło się coś innego zamiast perkusji, ale czuję że to ciągle nie to. A niestety to wszystko to jedne wielkie błędne koło. 

A jak wy traktujecie swoje pasje? 

Zapraszam do dyskusji 

:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też się tak zdarza i doszedłem do wniosku, że po prostu... nic na siłę.
Jestem na tyle pewny tego instrumentu, że wiem, że nie porzucę grania i mając podobne momenty - odpuszczam, granie na siłę jest po prostu nieefektywne, jak się już tak zmuszam, to nie czuję tych ćwiczeń w ogóle, jakbym odbębniał przykry obowiązek, a zajawka i tak zaraz wraca, czasem jak coś obejrzę fajnego, czasem jak posłucham czegoś, czasem po prostu na próbie, czasem jak znajdę jakiś element, nad którym chcę popracować itd ;) 
Warto też od czasu do czasu "przejrzeć" swoje umiejętności i rzeczy, które chciałoby się umieć lub poprawić, albo nawet spróbować czegoś, czego nigdy się nie próbowało grać, mi to pomaga ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając powyższe wpisy widzę że problem dopadł nie tylko mnie :) Gram 12 lat, tata mnie zaraził bębnami, od dziecka w sumie miałem w domu z nimi kontakt ale nie chciałem uczyć się grać, nie interesowało mnie to wtedy, dopiero w wieku 12,13 lat zacząłem grać na basie, później na gitarze ale bez szału :) W wieku 15 lat zacząłem grać na bębnach z powodu braku pałkera w mojej pierwszej kapeli, tata grał z nami ile miał czasu, ja grałem na gitarze ale jak wspomniałem... nie szło mi za dobrze to granie :)  Któregoś dnia na próbie usiadłem za bębnami ojca i zagrałem z zespołem nasze kawałki, zapewne było to coś prostego i nierówno :D ale "poszło i załapało" . Sprzedałem graty gitarowe i rozpocząłem przygodę z perką. Pojawiły się koncerty, pierwsza kapela była w klimatach rockowych, dość szybko znalazłem się w metalowej :D Tak mnie to wciągnęło że miałem problem z ukończeniem szkoły średniej bo wolałem grać w kanciapie niż w budzie siedzieć :) Grałem w 2 czasem 3 kapelach, grań było dużo, zacząłem powoli kupować wymarzone blachy, werble, pierwsze nagranie w studio, cały czas te emocje i to wszystko właśnie kręciło się w koło perkusji. Mieszkam w małej mieścinie, ludzie regularnie wyprowadzają się na studia i już nie wracają, lub za pracą jadą, sam też wyjeżdżałem za graniem np. Zespoły lokalne powoli zaczęły się rozpadać, ciężko było znaleźć kogokolwiek nowego nie wspominając już o poziomie gry. Z tego powodu trafiłem do składów o innej stylistyce jak np big band :) Gdzie miałem okazje zagrać z Marcinem Pospieszalskim czy Michałem Urbaniakiem, to była co prawda przygoda ale dużo mi dała, były też jakieś zastępstwa, metalowe, punkowe, powoli łapałem wszystko bo nie miałem już swojego bandu, ćwiczyć ćwiczyłem ale również przestało mi to sprawiać frajdę. Trafiłem do paru projektów pop-rockowych czy nawet do hip hop-owego :D Było kilka grań na większych scenach, czy przygoda w programie MBTM, ale za każdym razem gdy widziałem występ znajomej metalowej kapeli coś mnie kuło w środku, to wrażenie że nie jestem w odpowiednim miejscu. Z tego powodu i braku bandu zawieszałem swoją grę na bębnach kilka razy i przestałem ćwiczyć, oczywiście pojawiały się myśli o całkowitym zakończeniu gry. Dwa lata  temu wynająłem sobie małe pomieszczenie do ćwiczeń, zaadoptowałem, wstawiłem perkę, czasem do mnie ktoś ze znajomych przyjechał to jamowaliśmy, totalna gra bez spiny, pożyczyłem znowu bass :) potrafię plunkać na nim czasem nawet ponad godzinę jak się wczuję :D po prostu sprawia mi to fan, nie myślę by być basistą, gram po prostu dla siebie. Oczywiście szukałem kapeli by dalej grać na bębnach. Przez internetowe ogłoszenia nigdy na nic sensownego nie trafiłem, dopiero na początku tego roku z polecenia znajomego trafiłem do formującego się w Częstochowie  bandu metalowego, ludzie ogarnięci w podobnym wieku,doświadczeni. Już od pierwszej próby "załapało" :) poczułem że to jest to! Dziś band dalej się rozwija, za niedługo pierwszy koncert, jaram się tym na maxa choć już nie mam 18 lat :) znów ćwiczę codziennie, bo wiem w czym muszę się podciągnąć dla tego bandu. Szlifuje partie bębnów do numerów, znów zakupy nowych gratów sprawiają fun :) Trochę trwała ta przepaść, ale warto było to wytrzymać. Cieszę się że gram w kapeli to co lubię, to najważniejsze, na scenie widać czy ktoś gra z serducha, wtedy jest niesamowita energia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swietnie że ten temat nie umarł! ;) 

Widzę, że jednak nie tylko mnie dotyka takie zwątpienie. Też nie raz ''lekarstwem'' było dla mnie kupno nowych instrumentów, no ale ile można :)

 

Mam podobnie, to co gram teraz już nie daje mi satysfakcji, a niestety mieszkam w takiej okolicy, że muzyków to jak na lekarstwo. Przerobiłem już prawie wszystkie bandy w okolicy, ale ciągle czegoś się szuka.

Ciężko pogodzić się z myślą o odejściu od bębnów szczególnie gdy jest to wielka pasja od ponad 7 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możecie wątpić, myśleć i wmawiać sobie że porzucicie grę na perkusji, ale uwierzcie mi, długo nie wytrzymacie, będzie już z wami na zawszę. Ja z różnych przyczyn porzuciłem gary na kilka dobrych lat, przynajmniej tak mogło by się wydawać bo pałeczki i pad obowiązkowy zarówno w domu, na działce, u rodziców i gdzie tylko zatrzymywałem się na dłużej, te rzeczy musiały być. Zawszę jak słuchałem muzyki zaczynałem siebie widzieć za perką, jak ja to gram, nie odstępowało mnie to na krok aż do czasu gdy coś pękło. Zakupiłem elektroniczną, znalazłem zespół i ponownie żyje muzyką zapominając o bożym świecie, jara mnie to jak za szczeniaka i jest mi z tym naprawdę dobrze... To zawszę do was powróci, jak i poczucie winy że zaprzepaściliście kilka dobrych lat które można było wykorzystać na szlifowanie swoich umiejętności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz całkowitą rację. W sumie cały okres szkoły podstawowej, średniej i spory czas potem spędziłem na perkusji, obok perkusji, przy perkusji. Potem splot wydarzeń oddalił mnie od instrumentu, ale tylko fizycznie. W głowie zawsze był rytm, przejścia, bicia...Teraz znów mam gary, tłukę i jest ok. Wprawdzie nie ma tej sprawności co kiedyś ale za to dużo więcej możliwości jak np nagrywanie, czy dostępność do sprzętu. Jak mam w głowie bita to siadam i nie ważne która jest godzina (mam dużą chatkę i wyrozumiałą żonkę). To z człowieka nie wylezie chyba do końca. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...