Skocz do zawartości

marqu

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    81
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Profil - Dane

  • Skąd:
    Mysłowice
  1. A ja polecę Aquarian Texture Coated Power Dot, czyli brzydko mówiąc "odpowiednik" Remo CS lub Evans G1 Power Center Reverse Dot. Jednowarstwowy (grubość 10 mm) z łatką, która skupia brzmienie, dodaje mocy (poprawia strzał) i wzmacnia naciąg, przedłużając jego żywotność. Ostatnio stałem przed podobnym dylematem co Ty i wybrałem w/w produkt. Wahałem się między Remo Controlled Sound X oraz Emperorem X właśnie. Ten drugi był jednak zbyt gruby (mniejsza dynamika, słabsze tremolo oraz duszki), a CS X wydawał się być złotym środkiem. Wydawał. Obczaiłem Aquarian Texture Coated (bez łatki) i zbierałem szczękę z gleby. Co zdecydowało? Przede wszystkim otwarte brzmienie (rzecz gustu) oraz trudna do opisania "naturalność". Remo (które lubię) zajeżdza sztucznością, plastikiem w porównaniu do wspomnianego naciągu. Ale żeby nie było - to zależy, jakiego brzmienia się szuka. Texture Coated wybrzmiewa podobnie długo, co CS i znacznie dłużej od Emperora, ale sposobów na efektywne tłumienie jest wiele. Rim shot'y wychodzą bajecznie. Wcześniej miałem Evans G1 Power Center Reverse Dot i moim zdaniem Aquarian robi różnicę na plus. Jako, że grywam różne klimaty, cenię sobie uniwersalność, a taką właśnie daje mi Texture Coated Power Dot. Remo Controlled Sound/Controlled Sound X też powinien być doskonałym wyborem do szerokopojętego rock'a. Tak więc określ jakiego brzmienia szukasz (bo pojęcia rock'a jest szersze niż biedra Kim Kardashian po obiedzie i przed kupą :o ) i do czego naciąg będzie zastosowany (siłowe czy raczej techniczne granie). Jeżeli grasz różne rzeczy - a co za tym idzie - wymagasz uniwersalności, odradzam naciągi dwuwarstwowe typu Emperor, że o wersji X nie wspomnę. Przy dobrych warunkach jego "strzał" będzie zabijał, ale nic więcej nie zaoferuje. Jeżeli jednak techniczne wariacje schodzą na dalszy plan względem tego "strzału" właśnie, to dwie warstwy będą idealnym wyborem pod względem brzmienia, jak i wytrzymałości mechanicznej. Tyle ode mnie. Pozdro.
  2. Miałem to samo, od początku do końca użytkowania Dig Drum'a. Miałem starszą wersję, zakupioną od Pana Kazimierza w 2009r. Problem stanowią głównie drgania, choć "hałas" (plastikowe talerze z gąbkami były również dość głośne) też jest tu nie bez znaczenia. Niestety, każde moje granie, a - tak właściwie to ćwiczebne, techniczne pykanie - zawsze kończyło się stukaniem w kaloryfer od sąsiadki z dołu. Na początku nawet myślałem, że chce się MILF wkręcić na wspólny, międzypiętrowy jam lub oznajmia, że ma wolną chatę i zaprasza na lekcję anatomii z nutką wychowania fizycznego. Ale nie. To były tylko znaki ostrzegawcze, tudzież groźby. ;) A tak bardziej serio - kombinowałem z podestem redukującym drgania. Wypróbowałem maty piankowe, piłeczki tenisowe, dywan - generalnie zasada DIY, po taniości. Poprawa była znaczna, lecz niewystarczająca. Ostatecznie po ponad 2 latach odpuściłem i sprzedałem sprzęt. Gdybym jednak nie miał możliwości regularnego ćwiczenia na akustyku, to poszedłbym "na wojnę" z sąsiadką. I jej mężem... I córką... :roll: W każdym razie - spróbować warto. Najtaniej będzie skołować europaletę i pokombinować z chociażby w/w przeze mnie materiałami. Pozdrawiam i życzę powodzenia, Marek. PS. Zawsze możesz spróbować dogadać się z sąsiadem. A nuż, o danej porze będziesz mógł reguralnie grać w tygodniu. ;)
  3. zdecydowanie elektroniczna. przez 1,5 roku ćwiczyłem na Dig Drumie (ciche i 'realistyczne' naciągi siatkowe, porządna robota) i śmiało polecam. do ćwiczeń naprawdę dobry, w pełni wystarczający. z grą na żywo z wielu względów jest raczej średnio. elektroniczna da Ci wiele możliwości i co ważne - frajdy, nie mówiąc już o możliwości grania cały czas bez niepotrzebnej spiny. IMO: akustyk < elektroniczna ;)
  4. zagrałem na elektronicznej perce kilka prób (bardziej dla zabawy) i jeden występ (z konieczności). był to Dig Drum (pisze o nim trochę na forum) z naciągami siatkowymi wraz z modułem Rolanda (starszy - TD-5). o ile do ćwiczeń, zabawy, czy do eksperymentowania z brzmieniami to rewelacyjna sprawa, o tyle w przypadku grania z żywymi muzykami uczucie jest po prostu dziwne. jest ciszej - to na pewno. z akustykiem byś nawet pograł. niemniej sam feeling grania, wygląd i komfort (tudzież jego brak) powodują, że czujesz się po prostu.. no dziwnie. brzmienie - w przypadku nawet niższych modułów Rolanda, brzmienie jest całkiem niezłe. talerze brzmią dość sztucznie, najgorzej jest z przejściami (sample się jakby nakładały na siebie). wgranie odpowiedniego oprogramowania - jak napisał kolega wyżej, rozwiązuje większość problemów. w przypadku transportu to niebo, a ziemia. sam kilka dni temu musiałem przenieść sprzęt z salki do domu i to było czymś koszmarnym. rozkręcić - prznieść z salki do auta - zapakować - przenieść z auta do domu (na czwarte piętro w bloku :lol: ), a potem czeka mnie to samo w drodze powrotnej. w przypadku elektronicznej to rachu ciachu i po strachu. żaden problem. na korzyść elektronicznej przemawia: mobilność, możliwości brzmieniowe i opcja nagrywania po kablu z pomocą programu, bez żadnych majków. tyle. na korzyść akustycznej: feeling, dynamika gry i sam fakt, że obcujesz z prawdziwym instrumentem. jest to też dużo lepsza opcja do nauki - chyba, że nie masz warunków. moduł perkusyjny też ogranicza - ilość wejść na triggery (pady bębnów, talerzy itp). z kolei akustyk jest inwestycją - a tu naciąg do wymiany, a tu talerz, a tu hardware. w kwestii nagrywania - w elektronicznej większych cudów nie osiągniesz, ale żeby osiągnąć porównywalny efekt na akustyku, musiałbyś wynająć przyzwoite studio, lub samemu zaadaptować pomieszczenie, pięknie nastroić najlepiej nowe naciągi i dołożyć drugie tyle za majki, co wyniesie Cię krotność samego zestawu ^^ wybór należy do Ciebie ;) pozdr
  5. marqu

    Twin czy dwie centrale?

    jako alternatywa, ale raczej w formie ciekawostki: http://maggot4.blogspot.com/2011/02/slipknots-joey-jordisons-drum-setup-in.html pod tym linkiem jest pokazane, jak Joey Jordison rozwiązał tę sytuację - można by to nazwać pewnym kompromisem w tej spornej kwestii :biggrin: dwie centrale - są, a i twina nie zabrakło ;) zresztą nawet ten Pan przez długi czas popylał na twine (z jedną centralą :biggrin: ) co do tematu - moim zdaniem poza ewentualną kwestią wyglądu, tak czy owak lepszym rozwiązaniem jest twin. wymiana przegubu co parę lat (?) przy odpowiednim traktowaniu i konserwacji nie równa się z kosztem zakupu drugiego bębna, do tego case'a i naciągów, o mikrofonie nie wspominając ;)
  6. z tą Yamahą, kurcze, no rzeczywiście.. tyle lat, tyle wspomnień... cóż, myślę, że nieubliżającym p. Markowi porównaniem (a jeśli tak, to przepraszam) będzie zestawienie go z jednym z jego popularniejszych uczniów z przeszłości jakim jest Dave'a Lombardo, który w końcu też po tak długim okresie rozstał się z Tamą... BTW obaj dżentelmeni są znani z m.in. szybkiego grania - z tym chyba wszyscy się zgodzą. i tu pojawia się istota mojego pytania. czy wiecie może na jakiej stopce popyla p. Niedźwiecki? na mieście mówią, że Trick, na necie już różnorodniej: a to Axis, a to bezprzegubowy twin marki Power Beat z platformami od Ever Play i czarodziejskimi sprężynami Abix. sam zainteresowany w tej sprawie pozostaje w milczeniu, bo jak twierdzi, nie chcę się chwalić, że on może grać na topowym sprzęcie za free, a jego kolega z dzieciństwa Hieronim Bonawentura Żywisław ze Skoczowa gra do dziś na improwizowanym systemie, o którym mawiał niegdyś Ślimak z Acid'ów (tak naprawdę pomysł był p. Marka, ale Ślimak bezpruderyjnie to sobie przypisuje po dziś dzień!). a zacząłem się zastanawiać nad ów zagadnieniem od czasu jego słynnej partii z '97 w gościnnym występie w Arce Noego gdzie blaścił i grał w metrum 2/8 w tempie 666 BMP grając przy tym jedną nogą na cowbell'u, a na koncertach nawet drugą machał co pół taktu do publiki pokazując przy tym środkowy duży palec jako znak pogardy oddając w ten sposób hołd Kozakiewiczowi. co za człowiek...
  7. MarcinL wspomniał o tym, jakoby centrala dostała większego poweru. to prawda, różnica jest naprawdę odczuwalna :roll: do tej pory grałem z dwoma przejściami, od niedawna kombinuję na poważniej z jednym i kurczę, aż boję się pomyśleć, jakby się to prezentowało po odciążeniu totalnym :cool: a ustawienie? wprawdzie nie posiadam jeszcze (jeszcze, bo chodzi mi to po głowie :biggrin: ) to miałem przyjemność grać jeden koncert w takiej konfiguracji i rzeczywiście, komfort nieporównywalny. tak więc, jeśli masz tylko taką możliwość, bierz bez wahania - profity są konkretne.
  8. marqu

    Bijaki Axis

    STECUPL, sąsiadka ostanio powiedziała, że te z tego, no... o, mam! z axisa są całkiem dziarskie :roll: ale kto by jej wierzył. jeszcze się za luźne okażą i co wtedy...
  9. kasa jaką możesz przeznaczyć na ew. zmianę obejmuje wyłącznie bębny? sądząc po opcji renowacji tak, więc za 1500zł idzie dorwać czasem bardzo przyjemne shell sety. chyba jakoś specjalnie Ci się nie spieszy, więc mając możliwość grania jeszcze chwilę na obecnym zestawie możesz się rozejrzeć za jakimś mapexem ze średniem półki czy yamahą. mam tu na myśli modele kolejno: mapex m/pro m i yamaha stage custom. na pewno dorwałbyś shell pearl export, ale subiektywnie uważam, że jedynie centralą dorównuje wcześniej wymienionym garom. ale tak, jak wspomniał dżentelmen przede mną, zakładając, że masz coś, co można wyhaczyć na allegro za kilkaset złotych, nie ma co bawić się w niskie serie znanych producentów. o ile różnice pewnie byś poczuł, to nie byłoby to przyszłościowym rozwiązaniem. p.s. obecnie na allegro znalazłem jednego mapexa m za 1499zł i jedną yamaszkę za ok. 1500zł. jedna rzecz - są to shell sety bez werbla. zawsze jednak możesz sprzedać bębny (o ile chcesz coś na tym zarobić i ktoś to kupi) i zostawić werbel. chyba, że zostawiasz to... wiadomo ;) uzbierasz coś i w zależności od budżetu i upodobań możesz wymienić i werbel. pozdr ;)
  10. marqu

    Amati czy jakaś inna?

    amati potrafi zabrzmieć - prawda. ale fakt, że jeśli nie do kolekcji, nie do renowacji, to raczej jest to utrudnianie sobie życia, bo o ile do kilku stów brzmi lepiej niż niektóre nowe wynalazki z allegro, to powyżej kafla to słaba opcja.
  11. marqu

    Guitar Hero vs. Rock Band

    osobiście miałem do czynienia jedynie z tą pierwszą wymienioną przez Ciebie 'perkusją'. zabawa niezła, ale z graniem na perkusji ma do doprawdy niewiele wspólnego. przy prostszych kawałkach (pamiętam, że jest np. Steady As She Goes od Racounters), jeszcze coś to ma wspólnego - jest stopa, werbel, hi-hat i pseudo crash. ale części utworów tam, gdzie w nagraniu jest stopa - w grze już jej nie ma itd. na najwyższym poziomie przy utworze Rush Spirit Of Radio, jedynym sensem w grze jest zbieranie pkt-ów, bo radocha (zwłaszcza dla znajomych) jest chyba tylko z widoku gracza wyglądającego jak paralityk na amfie :roll: o wiele lepiej przędzie się na gitarze, także pomyśl :cool: do zabawy - spoko, ale może się stosunkowo szybko znudzić, a ciekawości na temat perkusji, no raczej nie zaspokoisz tym wynalazkiem. ale no, róbta jak chceta ;) pozdr
  12. konkretnie i ze smakiem :cool: a czy tak prosto? rzecz umowna ;) wszystko siedzi :biggrin:
  13. do ćwiczeń na pewno. a do nagrań? posiadam dig drum'a z modułem TD-5 (starszy model, niemniej próbki są na poziomie TD-3 jak nie lepiej) i jak się pogrzebie w ustawieniach, to można uzyskać fajne brzmienie. troszkę kuleje natomiast dynamika. przejścia również brzmią sztucznie (momentami niczym zacięty sampel). TD-3 posiada wejście midi, a więc jeśli tylko ilość wejść Ci wystarczy, to po podpięciu do profesjonalnego programu na kompie możesz nagrywać co i jak tylko zechcesz ;)
  14. bo tak jest. im bliżej obręczy, tym naciąg jest mocniej napięty i tym samym brzmi wyżej. doskonale wykazuje to popularne 'tremolo dociskowe' :>
  15. jeśli chodzi o pierwsze, to wg mnie może mieć znaczenie również Twoja pozycja podczas grania za zestawem oraz wysokość ustawienia werbla lub jego kąt. zauważyłem, że wiele osób na początku grając z całym setem uderza pod dużym kątem. na werblu ujawni się każdy błąd, także może zostawiasz nieco pałeczkę podczas gry lub jesteś mniej skupiony niż przy samym padzie? a co do drugiego - na początku miałem podobny problem. centrala w pierwszych bębnach brzmiała jedynie wytłumiona z obniżonym naciągiem (uderzanym, choć rezo jeśli już było to również) i też się męczyłem. noga Ci się wyrobi i będzie lepiej, ale im niżej nastroisz, tym np. dwójki będzie ciężej zrobić, lub będą cichsze. to akurat normalne na początku ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...