Skocz do zawartości
Engram

Pożyczanie sprzętu na koncertach

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ari

Cóż... ja uległem aby można było pograć sobie na moim zestawie, ale nie na koncercie tylko na 18-tce kumpla ktora byla w MOK-u.

W wyniku tego mam teraz pekniety hi-hat i crash (aax stage 14 i 16) ;/

Juz nigdy komukolwiek nie daje usiasc za zestaw. Nawet tym napalonym pannom...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam że ja za każdym wyjazdem jaki mam gdzieś dalej a także u siebie w mieście gram na pożyczonych bębnach a to dlatego iż mój zestaw to sonor 508 w dodatku nie mam siana na naciągi i mam uwaga firmówki uderzane już 3,5 roku.

Oczywiście o blachach, werblu i stopie nie ma mowy nie pożyczam nikomu jak i od nikogo. Niedługo zmienię naciągi więc sprawa może będzie się mieć inaczej acz kolwiek ZAWSZE jak gram na pożyczonych bębnach to je SZANUJĘ jak swoje na nawet bardziej.

Swoją drogą mam dziwną sytuację gdyż na blaszki pół profesjonalne znalazłem pieniążki a na naciągi nie dało rady przez 3,5 roku lol :P Zawsze "jakoś grały" ale wraz ze wzrostem doświadczenia stwierdzam iż jak zmienię naciągi to owszem bębny pożyczę ale reszty nie.

 

Inna sytuacja że kiedyś(z 2 lata temu) ja pożyczyłem blaszki a raczej ich właściciel sam to zaproponował. Blaszki były zawodowe. Pękł mi w transporcie (totalnie zawalony busik a blaszki nie w casie ino w pokrowcu zwykłym) full crash paiste sound formula 17'. Się naszukałem na allegro i nic a blaszek jak wiadomo nie produkują. Popytałem też tutaj na forum z tym samym skutkiem. Skończyło się na oddaniu 1,5k(właściciel stwierdził że za to sam sobie wybierze inny) i tyle. Od tego czasu mam nauczkę by jak najmniej pożyczać w obie strony a jeśli już to brać odpowiedzialność na siebie jak i nakładać ją na osoby pożyczające.

 

BTW. Owy właściciel nie gra już z 20 lat na perkusji acz kolwiek nie dziwie się że się zdenerwował. Jest w tym i plus bo być może dzięki mnie wróci do grania :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze wszystkich koncertów jakie grałem to zaledwie kilka razy miałem okazję grać na własnych bębnach. I zawsze były to koncerty w mieście gdzie mieszkam, czyli Wrocław. Powód jest prosty, nie mamy samochodu na tyle dużego aby na raz wszystko przewieść. Trzeba zabrać talerze, webel, stopę, gitary, kolumny oraz inne paki ampega basowego i mnóstwo rzeczy więc po prostu nie ma jak bez busa zabrać mojej 6-częściowej perkusji. Dlatego nie mam absolutnie oporów przed pożyczaniem moich bębnów ( z jednym wyjątkiem) oraz grania na innych. Oczywiście, prawie zawsze grałem na gorszych ale na nasze koncerty nie przychodzą audiofile, więc nie widzę powodu abym pajacował bo na tym drewnie jest więcej low-endu i powinien być np pinstripe zamiast ec2. Jest tylko jedna święta zasada - nie pożyczam werbla, stopy ani blach. Nikomu i nigdzie w żadnych warunkach.

Jak szykuje się koncert wyjazdowy to uzgadniamy wszystko z pozostałymi zespołami co do perkusji. Na ogół był to sprzęt lokalnego zespołu, który z nami grał. Pamiętam raz jak wkurzył mnie organizator oraz techniczny w Chorzowie kiedy graliśmy z zespołem Mech, ponieważ perkusja pływała po scenie na której nie było żadnego dywanu ani nic i usłyszałem że to JA powinienem to ze sobą przywieźć z Wrocławia. Nigdy nie usłyszałem niczego głupszego, szkoda że nie kazali mi jeszcze sceny i publiczności zabrać ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym dywanikiem do dość często przypadłość. Choć jest to niby tak banalne, to bardzo często był z tym problem... Dlatego dla świętego spokoju wożę ze sobą mały dywanik, aby przed koncertami się nie stresować. ;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja już nie mam pojęcia jak miałbym ten dywanik zabrać bez dużego samochodu, którego nie posiadamy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w życiu bym nie dał bębnów ani talerzy, tu w UK jest to samo. Jako że gram najczęściej Zildkami to na zapasie mam Vic firth które też lubię. Pewnego razu na próbie w studio podszedł angol i się zapytał czy nie mam pałek bo zapomniał :) chwile się zastanowiłem, wiedziałem że grają lekki rock to pomyślałem że mimo że pałki były dziewicze to mu pożyczę bo nie zniszczy. My graliśmy dłuższą próbkę czterogodzinną, czekam na gościa a jego nie ma. Wyszedłem do kibelka patrze a moje pałki leżą pod naszą salką z karteczką " Thanx mate" ale to już nie są nowe pałki po dwugodzinnym graniu tylko dosłownie wióry posiekane nawet jak po pół roku mojego grania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja w życiu bym nie dał bębnów ani talerzy

Bębnów i talerzy byś nie pożyczył, a pałki pożyczyłeś? Gdzie tu sens.

Pałki, to najbardziej podatne na zniszczenia elementy perkusji, tego się po prostu NIE POŻYCZA! :biggrin:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pałki, to najbardziej podatne na zniszczenia elementy perkusji, tego się po prostu NIE POŻYCZA!
ale zarazem najtańsze w razie czego, ja bym wolał pożyczyć pałki niż blachy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bębnów i talerzy byś nie pożyczył, a pałki pożyczyłeś? Gdzie tu sens.

Pałki, to najbardziej podatne na zniszczenia elementy perkusji, tego się po prostu NIE POŻYCZA! :biggrin:

Ja zawsze na koncert biorę minimum 5 par, więc jak jedną komuś pożyczę to nic sie nie dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja zawsze na koncert biorę minimum 5 par, więc jak jedną komuś pożyczę to nic sie nie dzieje.
haha to ja tylu łącznie nie mam :P zawsze biorę jedną parę + 2 w zapasie ewentualnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bębnów i talerzy byś nie pożyczył, a pałki pożyczyłeś? Gdzie tu sens.

Pałki, to najbardziej podatne na zniszczenia elementy perkusji, tego się po prostu NIE POŻYCZA! :biggrin:

Ja zawsze na koncert biorę minimum 5 par, więc jak jedną komuś pożyczę to nic sie nie dzieje.

 

Poza tym że jesteś do tyłu jakieś 40 PLN, co jest nierzadko równowartością gaży z koncertu ;)

 

Ja wszystko wszyskto już pożyczałem, nawet komplet blach wysokich serii, ale pałek nigdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja zawsze na koncert biorę minimum 5 par, więc jak jedną komuś pożyczę to nic sie nie dzieje

 

Ja nawet w pokrowcu mam więcej i do tego bardzo różne - cieńsze i grubsze (do rozgrzewko).

W "czasach szkolnych" miałem taką przygodę: gramy jakiś koncert z cyklu "młode talenty", kilka kapel. Podchodzi do mnie jakiś "ziomek", którego widzę pierwszy raz na oczy i wypala do mnie "koleś, pożycz no pałki jakieś, bo zapomniałem kupić przed koncertem". Mówię do niego, że ok, słuchaj, 15 minut stąd jest sklep, idź i kup, gracie przecież za godzinę. A on: "ale po co ma iść skoro ja mam tyle i mogę mu pożyczyć przecież" :doubt:

Odpowiedz brzmiała "NIE".

Ale to nie koniec. Gość oczywiście nie poszedł po pałki do sklepu.

3 minuty przed ich koncertem podchodzi do mnie ten koleś z "Panią" ze szkoły :lol: i ona mówi: "no nie możesz koledze pomóc ?! Zapomniał chłopak pałek a ty nie chcesz mu pomóc". Próbowałem coś powiedzieć o tym, że przecież mówiłem mu, że sklep jest 15 minut stąd, ale nagle mnie olśniło... OK. Nie ma problemu. Pożyczę mu pałki. Proszę. I wręczyłem mu komplet pałeczek do rozgrzewki.

Widok zarozumiałego kolesia lat ok 15, próbującego grać na pekusji pałkami GŁADEK 180 :cool: BEZCENNE !!!! :badgrin:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym że jesteś do tyłu jakieś 40 PLN, co jest nierzadko równowartością gaży z koncertu ;)

No prezcież nie pożyczyłbym pałek Vatera itd... Troche zjechane OSCA wystarczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś graliśmy koncert wspólnie z kapelą z naszej kanciapy. Ja nie mogłam wcześnie przyjechać a oni chcieli pożyczyć bębny bo sami mieli niezbyt wyjściowe. Umówilismy się: ja pożyczam beczki i statywy ale oni organizują transport i wnoszenie na scenę. Wchodzę przed koncertem na scenę i widzę: bębniarz wniósł na scenę moją Tamę i rozłożył (chociaż nie umawialismy się tak) i uwaga: założył pierwszy tom odwrotnie i tłucze pałką bo akustyk ustawia brzmienie.. Dolny naciąg nadawał się do wymiany a on mówi - sorry, rozłożyłem żeby było szybciej. Normalnie ręce odpadają..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sam mam lipne, chińskie garnki. Druga perkusja (szkolna, Pearl - kiedyś pewnie nawet niezły ;]) nie ma nóg przy centralce, statywu pod werbel, blachy są a)połamane b)powycinane c)pogięte, tomholdery nie trzymają... Pierwszy występ na tym Pearlu - nieznajomy perkusista z tej samej szkoły wyciąga mnie z lekcji i pyta co chce pożyczyć. Mówię, że chcę tylko crasha. Dostałem crasha i ride'a i próbowano mi jeszcze wcisnąć werbel, centralę i stopę ;]

 

Kolejny występ, przyniosłem pożyczone od sąsiada blachy (sam się zaoferował, że jak chce blaszki to żebym do niego napisał to mi pożyczy ;]). Kolega z pierwszej sytuacji bez wcześniejszego kontaktu przyniósł swoją stopę i powiedział, że na szkolnej grać nie będę - mam grać na jego ;] jakże więc mogłem odmówić?

 

I następny koncert, na którym nie grałem, ale grał ów sąsiad. Jak tylko spytał , czy pożyczę mu crasha, bez zastanawiania się zgodziłem - sam 4 dni wcześniej dał mi swoje blachy. Stanu blachy nawet nie sprawdzałem - ani przez chwilę nie bałem się o jej bezpieczeństwo. Na tym samym występie ów kolega udostępnił swoją Perełkę za kilka tysięcy - ja na jego miejscu profilaktycznie ściągnąłbym po 100zł od każdego zespołu i ew. zwrócił jeśli sprzęt będzie w dobrym stanie.

 

Co roku w Częstochowie jest przegląd zespołów w MDK. Zawsze zapewniają sprzęt perkusyjny (podstawowy set Yamahy, blach nie pamiętam, wszystko profesjonalnie nagłośnione) i wszyscy na nim grają - nie słyszałem, żeby ktoś narzekał.

 

Zależy więc jak się trafi. Ale generalnie sam się trochę boję grać na czyichś garnkach i patelkach. Pierwsze kilka uderzeń jest zwykle takich nieśmiałych, żeby się przyzwyczaić do ustawienia (którego oczywiście nigdy nie zmieniam - nie po to pałkerz ustawia gary przez pół godzin, żebym je w 5 minut poprzestawiał), a dopiero później gram nico ostrzej, choć nigdy nie z taką pewnością i siłą jak na swojej perce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja grałem jakieś dwa lata temu sztukę przed Brathantkami. Kończę, wstaję zza beczek i idę w stronę organizatora coś tam się spytac i słyszę niepokojące uderzenie o ziemię. Techniczni brathanek postanowili szybko zdjąc moje bębny ze sceny i przestawic trochę na bok, by mógł się perkmen ich rozłożyc. Top hh spadł kantem o ziemię, statyw pod ride porysował bd. Uważajcie na tego typu zje*ów, mogą wyskoczyc parę sekund po koncercie i słodko zaskoczyc :doubt:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy opisują tutaj jak stawali przed wyborem pożyczenia swojego sprzętu cudzym osobnikom, ja odwrócę trochę role>

 

W 2011 roku miałem grać z Big Bandem na gali w pewnym pałacu na Śląsku, przed nami grał skład jazzowy składający się głównie z muzyków Teatru Rozrywki w Chorzowie, po nas skład rock'n'rollowy. Łącznie 3 zespoły. Scena mimo że spora, to jednak rozstawić trzy zestawy na scenie trochę bez sensu. Przyjeżdżam autem ze swoimi gratami przed koncertem, patrze: na scenie rozłożony cały zespół z pulpitami oraz dwa duże zestawy perkusyjne, na mój zestaw nie ma ani centymetra miejsca. No i podchodzę do pana perkusisty (bez nazwisk opisuje, bo nie widzę takiej potrzeby) z Teatru Rozrywki i rozmawiamy chwilkę. Z nutką nieprzekonania i w bojaźni o zrobienie z siebie pośmiewiska - zdecydowałem się zapytać skromnie, czy mógłbym chociaż na części pańskiego zestawu zagrać koncert? Na prawdę mógłby to być tylko werbel i stopa, talerze mam swoje przygotowane w aucie, rozłożyć je to 2 minuty roboty.

Na to pan odpowiedział mniej więcej tak: "nie ma żadnego problemu, graj na wszystkim!, Możesz wyciągnąć swoje talerze, ale jak zagrasz na moich to nie będzie mi to przeszkadzać!"

Ja z niedowierzaniem i zamurowaniem spojrzałem na zestaw i oczom moim ukazał się set: "wielotomowy" set Yamaha Maple Custom na których były nowiusieńkie, świeże naciągi. Oraz podwójna stopa i hi-end osprzęt oraz pro blachy Sabiana, Zildjiana i bodajże Anatoliana. Zgniotło mnie to w miejscu, z zadowolenia!

Jeszcze jak zapytałem czy mogę obniżyć hi-hat i stołek, to odpowiedź padła: "Jasne, rób tak żeby ci było wygodnie!" (Oczywiście przesady nie czyniłem, nie mój zestaw nie będę komuś ingerować w jego ustawienie, tylko kosmetyczne sprawy.)

 

Doznałem niesamowitej uprzejmości (no bo, gdyby się nie zgodził... to kolejne 30 minut musiałbym poświęcić na rozłożenie od podstaw mojego zestawu i ciśnięcie go na scene + jeszcze nagłośnienie go... ) oraz miałem przyjemność pogrania na niesamowicie brzmiącym zawodowym zestawie! Nie wiem jak mam temu Panu podziękować! Na prawdę super gość.

 

Oczywiście brutal metalu na tym nie grałem, tylko jazz bigbandowy, więc o zniszczeniach mowy nie było żadnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałeś szczęście. Ja często spotykam się z sytuacją (przy dzielonej perkusji), że bębniarze są tak ckliwi i niepewni swojej gry, że nie pozwalają nic zmieniać w ustawieniach.

Ja np jestem w takiej sytuacji:

Przyjeżdżam z perkusją - Ludwig z 1968 roku. blaszki: paiste 602, 2002 black label, prototypy, generalnie blachy unikatowe, wręcz na swój sposób bezcenne. Pożyczać to nieznanemu bebniarzowi byłoby czynem po prostu szalonym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że temat rzeka.

 

Moje pożyczanie nie skończyło się dobrze. Mimo, że postąpiłem w sposób podobny do tego z historii SUAFEGa, czyli pożyczyłem gościowi CAŁY swój set oprócz stopki (bo swoją miał), powiedziałem że jak chce to niech sobie zmienia co chce, tak żeby mu było wygodnie, no wiadomo. W czasie grania już słyszałem co się dzieje na scenie. Co jak co, ale każdy z Was, którzy posiadają własne zestawy wiedzą ile siły potrzeba na to, żeby bęben albo blacha dobrze zabrzmiała, jednak ma to swoje granice - jak się przesadzi to też brzmi zupełnie inaczej. Tak było w moim przypadku, siedzę i mnie serce ściska i głos w mojej głowie `k***a ty debilu, dobry zwyczaj nie pożyczaj`. No i miałem rację. Skończyli grać, podchodzę do bębnów, pytam się czy coś zmieniał (kontrolnie, bo tak mi to wyglądało że nic się nie działo) i miałem rację - powiedział że nie zmieniał nic, nawet wysokości stołka, mimo że mnie jest kawał i trochę w porównaniu do niego. Patrzę i obracam crasha - pęknięty. Jak można załatwić crasha służącego dobry rok w ciągu godziny, to nie wiem. Rzucili tylko `dogadamy się`. Efektem było to, że miałem pewien dyskomfort co do gry, musiałem uważać na tego crasha a był to mój `podstawowy` do którego ręka najczęściej sięga. Po koncercie domyślacie się - pęknięcie poszło już na kilka centymetrów wgłąb. Efekt? W sumie żadnego dziękuję za pożyczenie bębnów, tylko wykręcanie się od wszelkiej zapłaty, a na końcu dostałem niezbyt wiele kasy.

 

Wiem, że blach choćby perkusista miał się popluć to nie pożyczę. Jak chce grać koncerty, niech sobie znajdzie łosia który mu pożyczy albo nie gra wcale. Co do bębnów dalej mam wątpliwości.

 

Także, jak powyżej napisała większość - nigdy nie pożyczać stopy, werbla, blach. Co do reszty można się zastanawiać.

 

A mojej głupoty nie komentujcie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu nie komentować trzeba benzin, tylko współczuć.. Rozdrapię trochę ranę- jaka blacha?

 

Swoją drogą, już się obawiam tego co się będzie działo, jak ja zacznę grać koncerty. Gdyż w tej materii, jestem jeszcze dziewicą :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tu nie komentować trzeba benzin, tylko współczuć.. Rozdrapię trochę ranę- jaka blacha?

 

Nie no, to był beznadziejny Meinl MCS. To mnie przynajmniej pociągnęło do zmiany na blaszkę która mi się bardzo podoba - Alchemy Pro ARTa.

A teraz coś złego zaczyna dziać się z chinką, brzmienie wyraźnie się zmienia, ale jeszcze pęknięcia nie ma. Także myślę, że to jest jeszcze jakieś echo po jego grze. Mało tego, co ciekawe - gość podczas gry się nie ruszał, siedział równo na tyłku, ruszał tylko rękami. To mnie zastanawia, bo moja gra jest dużo dynamiczniejsza, za bębnami się ruszam, uderzę czasami `zza ucha` mimo wszystko blachom nic nie jest...

 

Niektórzy mogą napisać, że zawsze można spisać umowę - myślę, że jednak jest to trochę niekomfortowe, gdy dwa niewielkie zespoły na niewielkim koncercie psują sobie atmosferę różnego rodzaju umowami. Fajnie jest wtedy, jak gramy koncert z kimś, pożyczamy sprzęt, ale tylko wtedy gdy wiemy jak ktoś gra i jakie ma podejście do sprawy, czyli sprowadza się to do osobistej znajomości z bębniarzem...

 

Tutaj jeszcze tylko moja mała konkluzja - zastanawiacie się pewnie czemu na Waszych salkach jest taki a nie inny sprzęt (jeśli wynajmujecie, np. na godziny)... otóż to nic innego jak nie sposób szanowania sprzętu przez muzyków, generalnie to niektórzy leją na to jak mocno napierniczają po bębnach, albo że wyłączą wzmaka z odpalonym gain i volume na 75%. Żadna różnica, bo przecież to nie ich, prawda?

 

Zastanawia mnie jedno. Jak jest z graniem na profesjonalnych koncertach? Może są tutaj jacyś drummerzy, którzy grali z jakimiś znanymi kapelami, coś mogą powiedzieć na ten temat. Zawsze widzę raczej osobne zestawy, ale myślę tutaj nad czasem przed i po koncercie, rozstawieniu sprzętu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie głównie do leworęcznych. A mianowicie chodzi mi o to czy macie/mieliście problemy z odwrotnym ustawieniem (w przypadku "czyjegoś" zestawu- przestawieniem) zestawu podczas koncertu z innymi kapelami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie no, to był beznadziejny Meinl MCS. To mnie przynajmniej pociągnęło do zmiany na blaszkę która mi się bardzo podoba - Alchemy Pro ARTa

Te blachy mi się też podobały kiedy je miałem

 

A teraz coś złego zaczyna dziać się z chinką, brzmienie wyraźnie się zmienia, ale jeszcze pęknięcia nie ma. Także myślę, że to jest jeszcze jakieś echo po jego grze. Mało tego, co ciekawe - gość podczas gry się nie ruszał, siedział równo na tyłku, ruszał tylko rękami. To mnie zastanawia, bo moja gra jest dużo dynamiczniejsza, za bębnami się ruszam, uderzę czasami `zza ucha` mimo wszystko blachom nic nie jest...

1- a może ty inaczej w nią uderzasz?

2- można walić zza głowy i nic się nie stanie, można grać bardziej delikatnie i blacha pęknie. Blaszka ma swoją wytrzymałość- równie dobrze on mógł trafić na zły moment.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...